Plany – planami, jednak jak to pięknie poradził nam Michnik z http://www.wheelchairtrip.com – 'nie planujcie za dużo, słuchajcie drogi’. W myśl tej rady odpuściliśmy kilka naszych planowanych punktów podróży, ale i odwiedziliśmy wiele być może jeszcze ciekawszych i poznaliśmy interesujących ludzi. Takich przygód nie da się zaplanować – i całe szczęście😊 Nie mniej różne nieplanowane atrakcje przedłużyły już nasz pobyt w Argentynie o ponad dwa tygodnie. W związku z czym po rozsianiu się z rodzina Marcusa musieliśmy niestety mocnej wcisnąć pedał gazu i odpuścicie kilka kolejnych. Ponadto mieliśmy dwa dni na dojazd do odległej o 400km niełatwej drogi od Cafayate – Humahuaci, gdzie planowaliśmy spędzić Święta Wielkanocne w wynajętym domku o znajomo brzmiącej nazwie „Polska”
Droga pomiędzy Cafayate a Saltą widzie wzdłuż czerwonego kanionu Quebrada de las Conchas (Quebrada de Cafayate), wypełnionego przeróżnymi formami skalnymi, ostańcami i wąwozami wyżłobionymi przez Rio de las Conchas i jej dopływy. Niesamowite krajobrazy rozbudzał nasze wyobraźnie o obrazy pędzących tędy niegdyś Indian.
Salty – poza miejscowym supermarketem – z braku czasu nie udało nam się odwiedzić. Noc – zapewne ostatnią ciepła na najbliższych kilka tygodni – siedzieliśmy nad pięknym jeziorem, do którego doprowadził nas bardzo malownicza droga. Wąska – na 4 metr, przez co dość niebezpieczna, jednak bardzo zróżnicowana pod względem przyrodniczym.
Maria
maj 1, 2019 o 20:49
Kochani! Świetne relacje i zdjęcia. Zupełnie jak z westernów. Bardzo Wam kibicuję w tej wyprawie. Wyglądacie fantastycznie i widać, że dzieci są szczęśliwe. Na bieżąco mamy też jakieś wieści od Maćka Waszego Taty. Życzę powodzenia w dalszej podróży i czekam na kolejne wieści od Was. Przesyłam dla całej Waszej Rodzinki serdeczności.