Jedziemy na koniec świata. „Fin del Mundo” tak Argentyńczycy określają to miejsce. Najdalej na południe wysunięte miasto świata. Baza wypadowa na Antarktydę, która leży tylko 1100km stąd. Koniec trasy Pan American. Dawna karna kolonia. Jak widać jest wiele powodów, żeby tu dotrzeć. A nie jest to takie proste. Dwa razy trzeba przekroczyć granicę (trzeba przejechać przez kawałek Chile) a także przepłynąć przez Cieśninę Magellana, bo Ushuaia leży na wyspie zwanej Ziemia Ognista – Tierra del Fuego. Później już tylko droga przez góry (w naszym wypadku z padającym śniegiem) i jest się u celu. Jest to także symboliczny cel naszej wyprawy. Od tej pory rozpoczynamy już nasz powrót do domu. Jeszcze tylko jakieś 12 000km do Kartageny i już wracamy.