Jedziemy do Patagonii!

Wreszcie! Wszystkie kwity załatwione, auto odebrane a my toczymy się na południe. Na reszcie nadszedł czas rozpocząć właściwą wyprawę. Po dwóch tygodniach odpoczynku w Urugwaju, który traktowaliśmy jako wakacje czas doświadczyć trudów podróży. Urugwaj żegna nas upałami po 36st C. Żar leje się z nieba. Ale mimo to cały kraj jest pięknie zielony. Bardzo powoli przyzwyczajamy się do innych realiów Ameryki – chociażby odległości, które są znacznie większe niż w Europie. Z mapy wydaje się, że do następnej miejscowości jest najwyżej 30km a tu się okazuje, że prawie 100km trzeba jechać przez pustkowie, żeby dostać się do cywilizacji.

Granicę z Argentyną przekraczamy we Fray Bentos, jedziemy dookoła, mostem, aby oszczędzić na drogich biletach na prom, który do Buenos Aires płynie z Montevideo i innych miasteczek na wybrzeżu, poprzez La Platę. Po drodze mijamy rzeki Urugwaj i Parana, które zachwycają swoim ogromem.

Kolejne dni mijają na pokonywaniu setek kilometrów monotonnej drogi oraz na poszukiwaniu ciekawych miejsc noclegowych „na dziko”, aby zoptymalizować koszty podróżowania.

Komentarze (3):

  1. Jacek

    lut 27, 2019 o 10:43

    Czy wszystkie te rybki, ktore smazycie na patelni, zlowilscie sami ? Jak smakowaly ? Mialy osci ?
    „Przylepieni” jestesmy ciagle do Internetu, kibicujemy Wam stale i intensywnie :).
    Przesylamy moc pozdrowien i ucalowan.

    Odpowiedz
    • Kaja

      lut 27, 2019 o 19:00

      Rybki złowione w supermercado:) były pyszne-w sumie to same ości wspaniale szeleszczące w zębach i skóra-pychotka!

      Odpowiedz
  2. chojny

    lut 27, 2019 o 13:59

    Ostatnia fota genialna 😉

    Odpowiedz

Skomentuj Kaja Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *