Naszym najwiÄ™kszym marzeniem, od czasu lektury wspaniaÅ‚ego przewodnika “Pascala” po Peru i Boliwii (straszna szmira), byÅ‚o odwiedzenie Machu Picchu. Okazuje siÄ™, że nie tylko my przeczytaliÅ›my ten Å›wietny przewodnik i na caÅ‚e szczęście zwiedzanie tych niezwykÅ‚ych ruin odbyliÅ›my w towarzystwie. Samotność doskwieraÅ‚a nam przez dÅ‚ugie miesiÄ…ce, wiÄ™c radzi byliÅ›my czuć siÄ™ wspieranymi przez caÅ‚e rzesze ludzi, którzy majÄ… ten sam, co my, cel. Choć “we live in the poor country”, starailÅ›my siÄ™ zrobić wszystko, aby oszukać “system” i znaleźć siÄ™ u celu nie wydajÄ…c na to miliona USD.
WiÄ™c, po kolei. Dwa dni drogi z Cuzco do miejscowoÅ›ci Santa Teresa. Taksówka do “Hidroelectrica” – uroczego kurortu przy wodnej elektrowni, która nadaje odrobinÄ™ nowoczesnoÅ›ci w skostniaÅ‚ym krajobrazie sprzed stuleci. StamtÄ…d już tylko 12km piechotÄ… wzdÅ‚uż torów kolejowych, aby poczuć siÄ™ jak na westernie, a także zaoszczÄ™dzić 240 USD na biletach PKP (PeruwiaÅ„skie Koleje PaÅ„stwowe), by dotrzeć do miejskiego kempingu w Aguas Calientes. StamtÄ…d tylko bliziutko, 2km do kasy biletowej, aby za 75USD kupić bilety na porannÄ… uroczystość grupowego wjazdu autobusem PKS (PeruwiaÅ„ska Komunikacja Samochodowa) na przełęcz, gdzie można bÄ™dzie wreszcie spotkać siÄ™ z pozostaÅ‚ymi miÅ‚oÅ›nikami ruin. Można oczywiÅ›cie iść na górÄ™ na piechotÄ™, ale wtedy nie czuje siÄ™ tego niezapomnianego klimatu porannego spotkania na przystanku, bo szlak wybiera jednak mniej osób.
Budzik dzwoni o 5.00, musimy szybko wstać, aby dojść na przystanek (znowu 2km z buta) i ustawić siÄ™ wÅ›ród fanów inkaskich pozostaÅ‚oÅ›ci. MogliÅ›my poczuć siÄ™ jak na premierze nowego modelu iphone’a. Na szczęście sÅ‚użby porzÄ…dkowe panowaÅ‚y nad emocjami i żadne zwierze ani czÅ‚owiek nie ucierpiaÅ‚ w tym show, który oczywiÅ›cie “must go on”, dlatego na górze, z zegarkiem w rÄ™ku mamy tylko 4h na zwiedzanie – po nas czekajÄ… w kolejce nastÄ™pni! Musimy siÄ™ sprężać!
Pasażera Iggiego Poppa nie nucimy za dÅ‚ugo. Po 20min jazdy docieramy na przełęcz, gdzie wysiadamy z pojazdu i ruszamy na podbój. Jak miÅ‚o znowu poczuć siÄ™ jak w tramwaju warszawskim w godzinie szczytu. Przez cztery miesiÄ…ce czuliÅ›my siÄ™ zupeÅ‚nie wyalienowani. MyÅ›leliÅ›my, że tylko w naszym mieÅ›cie, oraz na dwóch szczytach – Giewoncie oraz Mt EvereÅ›cie jest tylu chÄ™tnych, a tymczasem okazuje siÄ™, że Machu Picchu (pewnie dziÄ™ki przewodnikom Pascala – straszna szmira) także cieszy siÄ™ tak ogromnym powodzeniem.
Przez caÅ‚e 4 godziny zwiedzania mogliÅ›my liczyć na towarzystwo miÄ™dzynarodowego grona turystów. Cieszymy siÄ™, że mogli stanowić część kadrów naszych zdjęć oraz zabawiać nas swoimi rozmowami, których wiÄ™kszoÅ›ci niestety nie mogliÅ›my zrozumieć. CieszyÅ‚a nas też obecność “poganiaczy”, którzy przypominali nam, że nasze życie, w porównaniu do wieków trwania Imperium Inkaskiego, to ledwie chwilka i musimy umieć jÄ… dobrze (czyt. szybko) przeżyć.
Szkoda, że oni wszyscy nie mogli z nami wybrać się w dalszą podróż.





























Jacek
Jun 6, 2019 o 19:12
Szkoda tez, ze nas tam nie ma, aby Wam dalej towarzyszyc 👨â€ðŸ‘©â€ðŸ‘§â€ðŸ‘§