Będzie to historia o tym jak zorganizowałam sobie wspaniały dzień mamy – bo ten dzień trzeba spędzić z dziećmi (bez nich dzień mamy traci sens), a spędzić go na wspaniałej wspólnej przygodzie w dżungli – to spełnienie marzeń.
Zacznijmy od początku. Zwiedzenie choć małego fragmentu dżungli amazońskiej było moim marzeniem jeszcze sprzed wyjazdu, a po odwiedzeniu jej przedmieść – czyli okolic Boliwijskiego Coroico – plan ten coraz intensywniej zaprzątał mi umysł.
Po wyjeździe z Coroico zaczÄ™liÅ›my studiować temat i stwierdziliÅ›my, że AmazoniÄ™ najlepiej bÄ™dzie odwiedzić w Peru. Po pierwsze – bardzo mi siÄ™ tam spieszyÅ‚o, a po drugie – sÄ… też wzglÄ™dy bardziej obiektywne: niższe ceny niż w Ekwadorze oraz mniejsze zagrożenie malariÄ… niż w Kolumbii.
Malaria to niejedyne niebezpieczeństwo czyhające na turystów w dżungli, trzeba się liczyć z dengą, zagrożeniem ze strony dzikich zwierząt oraz niestety grup rabunkowych, które podobno atakują z bronią w ręku.
Na krótkiej liście potencjalnych miejsc do odwiedzenie znalazły się: 1. Okolice Puerto Maldonado (przy granicy z Boliwią), 2. Park narodowy Manu, 3. Okolice Iquitos.
Pierwszą opcję odrzuciliśmy ze względu na dengę – choroba ta jest przenoszona przez komary, a większe prawdopodobieństwo zarażenia się nią jest na terenach zurbanizowanych, a Puerto Maldonado jest dużym ośrodkiem miejskim, a oddalenie się od niego na bezpieczną odległość wymagało by porzucenia na kilka dni samochodu co wiązałoby się z kolejnymi problemami. Okolice Puerto Maldonado to również popularny teren organizowania ekskluzywnych wycieczek do dżungli – którymi nie byliśmy zainteresowani, więc i znalezienie się w takim otoczeniu nas nie pociągało.
Odwiedzenie okolic Iquitos, choć zapewne fascynujące, wymagałoby poświecenia na to minimum 10 dni, nie licząc dojazdu, a tego czasu nie mieliśmy.
Park Narodowy Manu, położony dość blisko trasy naszej wyprawy („jedynie†2 dni drogi), w którym przez ostatnich kilka lat nie odnotowano zakażeń dengą i malarią, nie posiadający dużych ośrodków miejskich, za to dający możliwość samodzielnej organizacji wyprawy nie korzystając z „ekskluzywnych†propozycji agencji turystycznych, wydawał się być idealnym wyborem. Poza wszystkimi wyżej opisanymi praktycznymi argumentami okolice te były opisywane jako jedne z bardziej dziewiczych, nieprzekształconych przez człowieka (w przeciwieństwie do okolic Puerto Maldonado i Iquitos) terenów dżungli dostępnych dla przeciętnego zjadacza chleba.
Najłatwiej, i jak dużo osób reklamuje – najbezpieczniej pod względem ochrony przed rabusiami, jest odwiedzić dżunglę wraz ze zorganizowaną wycieczką z Cuzco – jednakże koszty, minimum 300USD/osobę, za coś co w dodatku byłoby niezbyt dostosowane do potrzeb naszych dzieci, przewyższały nasze możliwości. Zrobiliśmy to wiec to po swojemu:
- Na Airbnb znalazłam wspaniały nocleg – Lodge w środku dżungli, oddalony od głównej drogi i miasteczka o 8km, ale z możliwością dojazdu naszym samochodem (https://www.airbnb.pl/rooms/31357149?source_impression_id=p3_1560004152_%2FuqMTXor2VwfqaTL)
- ZbojkotowaliÅ›my pogÅ‚oski o rabusiach w okolicy Pillcopaty – takie krążą o caÅ‚ym Peru, należy wiÄ™c być ostrożnym, podobnie jak w caÅ‚ym kraju.
- DogadaliÅ›my siÄ™ z wÅ‚aÅ›cicielem Lodge’a, aby to on pomógÅ‚ nam zorganizować wycieczkÄ™. W zamian za równowartość 200USD, za całą naszÄ… rodzinÄ™, dostaliÅ›my przewodnika oraz łódkÄ™ i caÅ‚y dzieÅ„ w terenie.
Jak wyszło w praktyce? – lepiej niż sądziliśmy.
Park Narodowy Manu to obszar ochrony biosfery, wpisany na listÄ™ UNESCO. Na obszarze 17162,95km2 chronione sÄ… miÄ™dzy innymi obszary górskie lasu mglistego oraz lasów deszczowych. Park ten okreÅ›lany jest jako „jeden z najbogatszych pod wzglÄ™dem przyrodniczym rejon Nowego Åšwiataâ€. Ponadto od 2008roku jest to Ostoja ptaków IBA (Important Bird Area), czyli zostaÅ‚ uznany obszarem szczególnie ważny dla ochrony populacji ptaków.
Na terenie Manu żyje wciąż kilka plemion amazońskich m.in. Matsiguenka, Amahuaca, Yine, Amarakaeri, Huashipaire i Nahua.
Droga do Manu byÅ‚a ciężka i zważywszy na jej jakość (kolejna “droga Å›mierci”, najstraszniejsza z dotychczasowych), nie wyobrażam sobie dojazdu tu transportem publicznym. Dodatkowo na pewnym odcinku źle obraliÅ›my trasÄ™ i przejechaliÅ›my głównÄ… drogÄ…, która jednak ze wzglÄ™du na duże osuwiska jest niezalecana do jazdy. OsobiÅ›cie – gryzÅ‚am uszczelkÄ™ w drzwiach naszego Land Rover’a podczas przejazdu i nie wyobrażaÅ‚am sobie powrotu. CaÅ‚e szczęście okazaÅ‚o siÄ™, że możemy wracać innÄ… trasÄ….
W Manu spędziliśmy łącznie dwie noce. Podczas środkowego dnia odbyliśmy niezapomnianą wycieczkę po dżungli z naszym przewodnikiem – Franklinem, który urodził się w Manu i oprowadzał nas po dżungli jak po swoim domu tyle, że z maczetą. Zazwyczaj podróżujemy na własną rękę, nie korzystając z przewodników i organizatorów turystyki, jednakże w będąc w dżungli wiedzieliśmy, że było to dobrze wydane 200 USD– próbując odbyć taką wycieczkę na własną rękę albo byśmy nic nie zobaczyli albo nie wrócili w komplecie.
Franklin podczas wspólnie spędzonego dnia zorganizował nam spływ rzeką Rio Alto Madre del Dios oraz kilka wycieczek pieszych na różnych jej odcinkach. Mieliśmy okazję obserwować dżunglę wraz z jej mieszkańcami – ptakami, małpami, giga-mrówkami, termitami, pająkami, kapibarami, drzewami kauczukowymi, ….i wieloma innymi stworzeniami i roślinami, kąpać się w dorzeczu amazonki, przeprawiać się przez nieprzebyte ścieżki i zbyt głębokie, jak na kalosze, wody jak i uciekać przed stadem rozwścieczonych pszczół (byłą chwila grozy) i wpadać w zdumienie na widok odciśniętej na błocie bosej stopy rdzennego mieszkańca Manu.
Nie tylko czas spÄ™dzony na wycieczce wzdÅ‚uż rzeki pozwoliÅ‚ nam nacieszyć siÄ™ AmazoniÄ… – poÅ‚ożenie lodge’a z dala od miasta i głównej drogi oraz jejgo bardzo dobre rozplanowanie dawaÅ‚y nam dużo możliwoÅ›ci obserwacji ptaków i motyli podczas serwowanych nam (szczyt „wypasu†podczas naszej wyprawy) na tarasie pysznych posiÅ‚ków.
Ostatniego dnia, tuż przed odjazdem w kierunku Tres Cruses, postanowiliÅ›my udać siÄ™ na krótkÄ… wycieczkÄ™ wokół domu. Choć poczÄ…tkowo mieliÅ›my iść sami, to na caÅ‚e szczęście Franklin dogoniÅ‚ naszÄ… „ekspedycję†i pokazaÅ‚ nam dwa kolejne niezwykÅ‚e miejsca, oddalone od lodge’a o ok 200-500m, a tak niezwykÅ‚e – las na bagnie, zupeÅ‚nie inny niż ten widziany dzieÅ„ wczeÅ›niej oraz wÄ…ski skalny kanion z przeogromnymi pajÄ…kami.
Wycieczka do dżungli z dziećmi wymaga szczególnej ostrożnoÅ›ci, która mogÅ‚a by spowodować ograniczenie jej “doÅ›wiadczania”. W Manu jednak, w odpowiednim lokum i z odpowiednim przewodnikiem udaÅ‚o nam siÄ™ to zoptymalizować, dziÄ™ki czemu zobaczyliÅ›my na prawdÄ™ dużo, zapewniajÄ…c odpowiednie warunki i bezpieczeÅ„stwo naszym dzieciom.
WidzieliÅ›my tak dużo – a byÅ‚ to dosÅ‚ownie skrawek tego niesamowitego regionu – bardzo chciaÅ‚abym tu kiedyÅ› wrócić na dÅ‚użej.














































































