Po odwiedzeniu Santiago, mając dość wielkomiejskiego zgiełku, udaliśmy się dalej na północ w kierunku Los Andes, aby tam skręcić na drogę wiodącą do leżącej po Argentyńskiej stronie Mendozy. Szlak ten wykorzystywany był już za czasów kolonialnych jako najkrótsze lądowe połączenie między portem w Buenos Aires na Atlantyku a Valparaíso na Pacyfiku. Przed wjechaniem na drogę w góry udało nam się zanocować w ogródku przemiłej rodziny, która prowadzi mały przydrożny pensjonat. Nasze dzieci znowu miały możliwość złapania kontaktu z „lokalesami” i nauki hiszpańskiego.
Na drugi dzień ruszyliśmy w dalszą drogę. Szosa jest wyjątkowo kręta i stroma. Od strony Chile obfituje w serpentyny. Ruch jest spory, bo jeździ nią mnóstwo ciężarówek, które zwalniają do 20km/h i w kłębach dymu z diesla mozolnie pną się w górę, aby dotrzeć do tunelu i przejechać na drugą stronę gór. Nam jednak nie było po drodze przez tunel. Wjechaliśmy starą drogą na samą przełęcz o wysokości 3810m n.p.m, aby podziwiać widoki i zacząć aklimatyzować się przed Boliwią i Peru.
Niestety oba szczyty powyżej 6000m, które otaczają przełęcz – Aconcagua oraz Tupungato były w chmurach. Sprzedawcy gorącej czekolady na przełęczy szykują się już do zimy. Za tydzień lub dwa zacznie padać śnieg i zasypie przełęcz do lata. Udało nam się zdążyć w ostatniej chwili…
Maciek
kwi 20, 2019 o 18:23
Świetny klimat między dziećmi na zdjęciu dzieci na pokrywie silnika Land Rovera.
I ostatnie zdjęcie – czapki z dzianiny jakie dostały dzieci na Ziemi Ognistej są wspaniałe i bardzo im w nich do twarzy.
Maryla
kwi 20, 2019 o 18:45
Nieustająco Was podziwiamy. Bloga czytamy, piękne zdjęcia oglądamy. Z okazji Świąt Wielkanocnych życzymy zdrowia i siły na dalszą część podróży. Wszystkiego dobrego!
Ciocia Maryla
Jacek
kwi 21, 2019 o 12:20
Wszystkiego dobrego z okazji Swiat wielkanocnych. Czy zjedliscie chociaz po jednym jajku ? Pozdrawiamy serdecznie