Po trudnej trasie z Armenii udaÅ‚o nam siÄ™ dotrzeć do sÅ‚ynnego MedellÃn. Miasta owianego złą sÅ‚awÄ…, sÅ‚ynÄ…ce z karteli narkotykowych, do którego jeszcze 10 lat temu balibyÅ›my siÄ™ wjechać. DziÅ› sprawa wyglÄ…da inaczej. Turystyka kwitnie, szczególnie ta zwiÄ…zana z Pablo Escobarem. Jako, że uważam go za zbrodniarza, nie jestem zwolennikiem tego typu inicjatyw, choć podobno wielu ludzi w Kolumbii do dziÅ› jest mu wdziÄ™czna za pomoc finansowÄ… jakÄ… dawaÅ‚ w zamian za poparcie.
Do miasta dojechaliśmy bocznymi drogami, przez górzysty interior. Kolumbia wydaje się być najgęściej zaludnionym krajem ze wszystkich przez nas odwiedzonych w Ameryce Południowej. Wszędzie widać domy i wycięty las. Ale krajobraz jest piękny, bo przypomina nam trochę Polskę. Jadąc od wschodu pierwsze spojrzenie na miasto mamy z góry, prawie z lotu ptaka, bo zatrzymujemy się na drugie śniadanie na punkcie widokowym. Zjazd do centrum wąskimi uliczkami robi na nas wrażenie, bo jest bardzo stromy. Mijamy tablice ostrzegające o konieczności hamowania silnikiem na drugim biegu. Praktycznie na każdych światłach ktoś nas zaczepia i pyta skąd jedziemy i życzliwie się uśmiecha, często z kciukiem uniesionym w górę. Wzbudzamy spore zainteresowanie egzotycznym autem na egzotycznych tablicach.
Plan zwiedzania nie jest zbyt obszerny, bo ciÄ…gle spieszymy siÄ™ na statek do Kartageny. Decydujemy, że pojedziemy do sÅ‚awnej Trzynastej Dzielnicy – Comuna Trese. KiedyÅ› byÅ‚ to jeden z najniebezpieczniejszych fragmentów miasta. BaÅ‚a siÄ™ tam podobno nawet wkraczać policja. Kartele narkotykowe wyznaczaÅ‚y niewidzialne granice. DziÅ› miasto trudne chwile wydaje siÄ™ mieć za sobÄ…. DziÄ™ki mÄ…drym inwestycjom w biedne dzielnice znów odżyÅ‚o. Comuna Trese to festiwal sztuki ulicznej, graffiti, przeróżnych dźwiÄ™ków. Uroku dodajÄ… jej ruchome schody, które sÅ‚użą do poruszania siÄ™ po stromym terenie, na którym leży dzielnica. Możemy wyżyć siÄ™ fotograficznie. Jest piÄ™knie. Szkoda, że nie możemy zostać do wieczora… Ruszamy na szlak, w nadziei na jeden z ostatnich dzikich biwaków, jakie planujemy w Ameryce.
































